Nasza przygoda z Pucharem Hiszpanii zakończyła się w tym sezonie dość szybko, bo już w 1/8. Nieustępliwi Baskowie z Bilbao rywalizowali z wielką pasją przez 120 minut i ostatecznie pokonali zespół Xaviego 3:2. Pojedynek obfitował w duże emocje, a nasza młodzież zebrała doświadczenie, które z pewnością zaprocentuje w przyszłości. Szkoda straconej szansy na trofeum, ale jeszcze bardziej szkoda kolejnego urazu Ansu Fatiego. Nie ma chłopak zdrowia i szczęścia. Ciekawe, czy wróci na dobre po tych wszystkich kontuzjach, czy jednak za 2-3 lata będziemy mówić o "wielki talencie, któremu urazy nie pozwoliły na grę na najwyższym poziomie".
Patrząc przez pryzmat celu nr 1 na ten sezon, czyli zakończeniu rozgrywek ligowych w pierwszej czwórce, chyba dobrze się stało, że odpadliśmy w tej fazie. Szczególnie patrząc na nasze problemy kadrowe i mając na uwadze głębię naszego składu, a w zasadzie jej brak. Powalczyliśmy z trudnym rywalem i wstydu nie ma. Teraz trzeba punktować w lidze i pierwszy krok ku temu właśnie wykonaliśmy.
Mecz z Deportivo Alaves nie był wielkim widowiskiem. Ba, był słaby, ale dzięki bramce Frenkiego de Jonga w końcówce spotkania, udało się zdobyć komplet punktów, który pozwolił nam na przesunięcie się na 5. pozycję z punktem straty do 4-go Atletico. Pierwsza połowa tego spotkania była chyba najsłabszą za kadencji Xaviego, ale po przerwie wskoczyliśmy poziom wyżej (choć wciąż był to co najwyżej przeciętny poziom) i stworzyliśmy sobie kilka okazji, z czego jedną wykorzystał krytykowany w ostatnim czasie Frenkie. Nie ma to tamto, ostatnio niemal tradycją jest, że na liście strzelców figuruje nazwisko de Jong 😄
Było to nasze 7.(!) z rzędu wyjazdowe spotkanie i wreszcie wracamy na Camp Nou, gdzie 6.02 podejmiemy Atletico, które może i jest w kryzysie, ale dla naszego zespołu, który rodzi się w bólach (co jest zupełnie naturalne), będzie trudnym rywalem. Wagą tego pojedynku jest bycie w TOP4, więc motywacja powinna być na najwyższym poziomie i tego też oczekuję po naszych piłkarzach w tym meczu. Możemy przegrać brakiem jakości na pewnych pozycjach, brakiem zgrania, indywidualnymi błędami, ale walki i motywacji nie może zabraknąć.
Luty będzie ciężkim miesiącem. Ww. mecz z Atletico, potyczki z Rayo, Valencią, Bilbao, Napoli, derby z Espanyolem. Istny poligon doświadczalny. Jak na koniec miesiąca nie będziemy w gorszej sytuacji niż teraz, to będzie można mówić o sukcesie. Jestem ciekaw stosunku Xaviego do rozgrywek Ligi Europy. Kadry i umiejętności raczej nie mamy i nie będziemy mieć, żeby powalczyć o końcowe zwycięstwo, ale z drugiej strony nie sądzę, żeby nasz trener "pragmatycznie" odpuścił te rozgrywki, co pewnie nie byłoby takie głupie. Najbardziej się boję, że wdamy się w boje z dogrywkami (zakładając, że uda się przejść Napoli 😄), odpadniemy przed finałem i zabraknie pary, aby mocno finiszować w lidze.
Jednak może Xavi mnie zaskoczy i zmierzy siły na zamiary? Tak czy siak, przed nami emocjonujące tygodnie. Sądzę, że mecz z Alaves był ostatnim takim słabym spotkaniem w naszym wykonaniu i w kolejnych będziemy prezentować się przynajmniej o klasę lepiej. Czy będziemy wygrywać? To już zupełnie inne pytanie 😄 Mimo wszystko wierzę w ten projekt i wierzę, że będzie dobrze.