1:1 z Alaves, 1:0 z Dynamo, 3:3 z Celtą - takie wyniki osiągnął Sergi jako tymczasowy trener.
1:0 z Espanyolem, 0:0 z Benfiką, 3:1 z Villarreal, 0:1 z Betisem, 0:3 z Bayernem, 2:2 z Osasuną, 1:1 z Boca (mecz towarzyski) - takie wyniki osiągnał do tej pory Xavi jako trener Barcelony. Odpadliśmy z Ligi Mistrzów, więc teraz pozostaje nam gra w Lidze Europy w czwartkowe wieczory, co też może nie potrwać zbyt długo, bo losowanie przydzieliło nam Napoli, które obecnie jest od nas zespołem lepszym. W lidze zajmujemy 8. miejsce i walka o TOP4 będzie do samego końca.
Cóż, dla ludzi, którzy zaczęli oglądać Barcę od czasów Guardioli, to jest szok. Dla tych, którzy zaczęli śledzić losy tego klubu kilka lat wcześniej, szok może być mniejszy. Dla kogoś, kto zaczął kibicować Barcelonie jeszcze w XX wieku, jest to po prostu kolejny cykl. Tak czy siak, moment jest bardzo delikatny. Kolejne nietrafione decyzje mogą spowodować, że klub stanie się średniakiem europejskim (casus choćby Milanu). Mądre decyzje z kolei mogą sprawić, że już niedługo znowu będziemy skutecznie rywalizować z najlepszymi. Głęboko wierzę, że już po zimowym okienku transferowym będziemy mogli powiedzieć, że jest lepiej, a potem krok po kroku, okienko po okienku będziemy pozbywać się szrotu i kupować piłkarzy, którzy pod wodzą Xaviego zaprowadzą Barcę na szczyt.
No właśnie, Xavi. Jak ostatnio pisałem o Barcelonie, to właśnie pożegnaliśmy Koemana i o Xavim się mówiło, ale żadnych oficjalnych informacji nie było. Przez 3 mecze drużynę prowadził trener zespołu rezerw, czyli Sergi Barjuan, który zrobił tyle, ile mógł. Potem powrócił ON. Generał, który zakończył przygodę z Barceloną w 2015 roku w najlepszy z możliwych sposobów - trypletem. Potem grał i trenował w Katarze, z sukcesami. Teraz przyszedł jako ktoś, kto ma odmienić oblicze tego zespołu i sprawić, że Barcelona znów stanie się synonimem słowa zwycięstwo, a nie przegrana. Laporta, może trochę z braku alternatyw, zrobił to samo, co w 2009 roku, gdy ogłaszał Guardiolę nowym trenerem Barcy. Wtedy mu się udało, jak będzie teraz?
Na pewno najważniejsze jest to, że jest to człowiek Laporty. Trener wybrany przez niego. Koemana dostał "w spadku" i nie było między nimi żadnej chemii, a początek obecnego sezonu to był istny cyrk w wykonaniu obu panów. To nie mogło się udać na dłuższą metę. Xavi z pewnością zostanie obdarzony dużym zaufaniem, co jest logiczne. Przebudowa i powrót do właściwego modelu wymaga czasu. Czy nasza legenda temu podoła? Nie wiem, ale wydaje mi się, że jeśli on tego nie dokona, to już chyba nikt. Jasne, będzie się uczył, będziemy pewnie nie raz przegrywać, ale wiem też, że jego filozofia futbolu jest idealna dla tego klubu i wierzę, że mu się uda. W Katarze pokazał, że jest w stanie gorszych piłkarzy nauczyć gry w piłkę, więc dlaczego w Barcelonie, w naturalnym środowisku dla gry w piłkę, miałoby to się nie udać?
Dotychczasowe spotkania Xaviego w roli szkoleniowca pokazały, że nie boi się zmieniać, nie boi się stawiać na graczy ze szkółki oraz że chce wrócić do tego, co dało FC Barcelonie największe sukcesy w historii - piękny, techniczny, kombinacyjny futbol, totalna dominacja. Na razie wychodzi mu to z różnym skutkiem. Niektóre mecze są lepsze, niektóre słabsze, czasem mamy szczęście, czasem tego szczęścia zabraknie - jak w każdej drużynie, która jest na etapie budowy. Największym problemem jest brak siły rażenia - Memphis do pewnego czasu był jedynym zdrowym napastnikiem i to na nim opierał się atak, ale Holender po dobrym początku, obniżył loty, a ostatnio doznał kontuzji. Poza tym, nie jest on klasyczną '9' i było to widać. Fati wrócił w wielkim stylu po +/- roku przerwy, ale po kilku meczach znowu doznał kontuzji. Braithwaite się leczy. Dembele wrócił i gra, ale nie jest to typ goleadora. Aguero wrócił po kontuzji, zagrał kilka meczów, ale potem był zmuszony do zakończenia kariery z powodu problemów z sercem. Luuk de Jong i Demir grają rzadko, ale jak już dostaną szansę, to niczego specjalnego nie pokazują. Xavi musiał w ostatnim czasie ratować się posiłkami z kadry B (Abde, Akhomach) i to najwięcej mówi o sytuacji linii ofensywnej Barcelony. W tej drużynie po prostu nie ma kto strzelać goli i mało kto jest w stanie robić szum w ataku. Organizacja gry wygląda lepiej niż za Koemana i pewnie z każdym meczem będzie wyglądać coraz lepiej, ale bez strzelania goli ciężko regularnie wygrywać.
Zimowe okienko transferowe jest chyba jednym z najbardziej oczekiwanych w ostatnim czasie i trudno się dziwić. Kadra wymaga wzmocnień, a z tego, co wróbelki ćwierkają, można wnioskować, że pieniądze na transfery się znajdą. Jedno wzmocnienie już mamy, a jest nim najbardziej utytułowany zawodnik w historii futbolu, kolejna legenda Barcelony, prawy obrońca, po którego odejściu w 2016 roku przez te wszystkie lata nie mogliśmy znaleźć zawodnika, który dałby choćby namiastkę jego jakości na tej pozycji. O kim mowa? O Danim Alvesie oczywiście! 38-latek wydaje się sensowną opcją na 0,5-1,5 roku. Szczególnie, że przyszedł za darmo i zarabia minimalną pensję narzuconą przez władze ligi. Mentalnie może mieć bardzo pozytywny wpływ na zawodników, którzy w ciągu ostatnich lat stali się synoninem słowa przegrana. Piłkarsko też się obroni, bo już nawet ostatni sparing z Boca pokazał, że Dani jest lepszy niż jakikolwiek nasz PO. Myślę, że każda drużyna potrzebuje takiego gościa i cieszę się, że Xavi go sprowadził. Niech ten duet wprowadzi Barcę na właściwe tory. Poza tym, w doniesieniach transferowych najczęściej przewijają się nazwiska Ferrana Torresa i Edinsona Cavaniego, więc zakładam, że któryś z nich (jeśli nie obaj) zasili nasze szeregi, co byłoby świetną wiadomością. Ta drużyna potrzebuje jakości z przodu niczym tlenu. Oprócz tego wierzę, że Alemany i Laporta coś jeszcze wyczarują podczas tego okienka i ktoś nieoczywisty dołączy do drużyny, a ktoś niepotrzebny ją opuści.
Potem Xavi będzie mógł rozpocząć pościg o TOP4 w lidze, co będzie chyba ważniejsze niż Liga Europy. W lidze tak naprawdę wystarczy obijać słabych i przeciętnych, a po zimowych wzmocnieniach, które mam nadzieję dojdą do skutku, powinniśmy być do tego zdolni. W rozgrywkach europejskich są tylko dwumecze, więc margines błędu mniejszy, a i ogólne ryzyko niefartownego spotkania większe, więc tu bym nie nastawiał się na końcowy tryumf.
Do zakończenia roku zostały nam 2 mecze - z Elche u siebie i z Sevillą na wyjeździe, więc jeszcze trochę musimy wytrzymać w tej obecnej mizerii. Patrząc na sytuację kadrową, ciężko spodziewać się fajerwerków. Zwycięstwo z Elche i powalczenie z Sevillą byłyby ok. Potrzebujemy punktów jak tlenu, dlatego 3/6 to cel minimum i Xavi nawet pomimo niewielkiego pola manewru, jeśli chodzi o skład, powinien być w stanie to osiągnać. Trzeba wreszcie zacząć punktować nawet wtedy, kiedy nie wszystko układa się po naszej myśli (czy to na boisku, czy poza nim). Szczególnie na własnym stadionie. Niech Camp Nou znowu stanie się twierdzą nie do zdobycia!